czwartek, 16 stycznia 2014

Uprawa w ogrodzie i szklarni.



Wiadomo, że hibiskus tropikalny jest rośliną wrażliwą na zimno, ale pomimo tego faktu, jest to doskonały materiał do uprawy na otwartym powietrzu w ciepłym okresie roku. Nie tylko z racji polepszenia kondycji upraw dzięki silnemu promieniowaniu słonecznemu, ale też ze względu na walory dekoracyjne. 

Choć wydaje się, że nad hibiskusem trzeba chuchać i dmuchać w rzeczywistości tak nie jest. Konieczne jest sumienne przestrzeganie zasad uprawy, ale gdy tylko się je spełni sama roślina staje się naprawdę bardzo trwałą i odporną, w dodatku niezawodnie kwitnącą. 

Od lewej: Hibiscus 'Tahitian Taui' i Hibiscus 'Tahitian Voltage'


Co przemawia za tym by uprawiać hibiskusa na otwartej przestrzeni? Na pewno jego możliwości wzrostu. W ciągu jednego sezonu letniego przyrost może wynieść, w zależności od odmiany, od 50 cm do ponad metra. Wszytko zależy czy zaopatrzymy nasz kwiatek w odpowiednią ilość wody i pożywek. Trzeba przy tym mieć na uwadze, iż duży przyrost jest równoznaczny z dużą ilością kwiatów. 


Hibiskus  w warunkach silnego nasłonecznienia zawiązuje pąki kwiatowe w zasadzie za każdym liściem. Następstwo kwitnienia paków, kolejno na jednej łodydze, wynosi około siedmiu dni. Kwiaty przeciętnie utrzymują się 2 dni. Więc jeśli mamy umiarkowanie rozkrzewiony egzemplarz, powiedzmy, z czterema łodygami, na których są zawiązane pąki to nasz krzewik praktycznie nie przestaje kwitnąć. W dodatku kwiaty pojawiają się cyklicznie jeden po drugim i to z różnych stron rośliny. To sprawia, że nasz hibiskus nigdy nie wygląda tak samo. Jest praktycznie codziennie inny i codziennie świeży. 

Kwiaty hibiskusa należą do jednych z najbardziej spektakularnych. To również powoduje, że bardzo chętnie trzymamy roślinę na zewnątrz. Jej urok jest znacznie bardziej uwydatniony w większej przestrzeni, zwłaszcza, kiedy kwiaty zdobią dorodny okaz, który może stać się numerem jeden niewielkiego podwórka, czy zacisznego tarasu.

Kiedy hibiskus może trafić do ogrodu? W zasadzie po połowie maja. Po tak zwanych "zimnych ogrodnikach", kiedy prawdopodobieństwo wystąpienia przymrozków jest znikome. Osobiście swoje rośliny wynoszę wcześniej. Jeżeli przytrafia się bardzo ciepły kwiecień z temperaturami grubo powyżej 20 stopni hibiskusy lądują na zaplanowanych stanowiskach. Czasami zdarza się, że po kilku gorących dniach przychodzą chłody. Gdy prognozy nie wieszczą mrozu, a jedynie co najwyżej przygruntowe przymrozki do -2, -3 stopni, krzewy zabezpieczam grubą agrowłókniną. Jeszcze nigdy nie przytrafiło się, aby rośliny doznały jakichkolwiek szkód przy takim postępowaniu. 

Oczywiście, jeśli prognozy są pesymistyczne i solidniejszy ziąb miałby się pojawić, w tedy przenoszenie roślin jest konieczne. 

Późniejszy powrót jesienny do pomieszczeń lub pod osłony jest również uwarunkowany temperaturą. Przez dwa ostatnie lata (2012 i 2013), hibiskusy zabierałem z ogrodu w pierwszej dekadzie października, tuż przed wystąpieniem pierwszych przymrozków. Trzeba jednak przyznać, iż były to swoiste ewenementy, ponieważ w mojej okolicy pierwsze przymrozki z reguły przytrafiają się w drugiej połowie września. Z każdym rokiem obserwuję "opóźnianie się" okresu pierwszych chłodów. Nie jest to jednak powód, by mniemać, iż obserwowana tendencja okaże się trwałą. 

Stanowisko do uprawy ogrodowej zawsze dobieram w miejscu osłoniętym, jednak wystawionym na długą operację słoneczną. W ten sposób hodowane rośliny zimują bezproblemowo zarówno w domu jak i w szklarni. Nie wykazują najmniejszych tendencji do zamierania, są odporne na szkodniki i choroby grzybowe. 

Z kolei uprawa w szklarni bądź w ogrodzie zimowym jest najwygodniejszą formą hodowli, nastręczającą najmniej problemów oraz obowiązków. Jedynym minusem tej formy jest konieczność systematycznego stosowania środków ochrony roślin, ponieważ wszelkie inwazje grzybowe czy pasożytnicze rozprzestrzeniają się w mgnieniu oka i w bardzo szybkim czasie stanowią duże zagrożenie dla całości uprawy.

Hodowla pod szkłem przynosi najefektowniejszy wzrost roślin, wyjątkowo długie i obfite kwitnienie, ponad to kwiaty mają bardzo wyraziste barwy oraz najlepszej jakości fakturę, znacznie delikatniejszą niż przy uprawach pod gołym niebem, co korzystnie wpływa na ogólny odbiór kwiatów. 

Ogrzewana szklarnia może okazać się koniecznością, jeżeli kolekcja roślin nieustannie się powiększa. Nie dość, że w takiej budowli rośliny o wiele lepiej zniosą zimę, to jeszcze nie spowodują chaosu w domu każdej jesieni. 

Dla wygody, bezpieczeństwa, ograniczenia kosztów i łatwości w ogrzewaniu dobrze jest zlokalizować szklany pawilon tuż przy budynku, wykorzystując jedną ze ścian nieruchomości równocześnie jako ścianę szklarni. Należy przy tym wziąć pod uwagę to, by ściana została solidnie odizolowana od pawilonu. 

Szklarnia przydomowa może służyć za ogród zimowy, wystarczy połączyć ją z domem, na przykład zamieniając okno w drzwi. Nie mam tu oczywiście na myśli magicznych sztuczek, ale sztukę budowlaną. 

Stosując takie rozwiązanie warto pomyśleć o utwardzonej powierzchni pod pawilonem. Poprawi to izolację całości konstrukcji oraz przyczyni się dla czystości i porządku wewnątrz.

Rośliny w szklarni można hodować w większych donicach, sadząc po kilka sztuk razem. Ponad to nic nie stoi na drodze ku temu, by kolekcję hibiskusów urozmaicić innymi roślinami, takimi jak na przykład: palmy (nadające się do wnętrz, osiągające umiarkowane gabaryty), storczyki, paprocie, drzewa cytrusowe, kawowiec czy kakaowiec. Dobrym wyborem będą też kwitnące zimą kamelie. W ten sposób skomponowany zakątek stanie się idealnym miejscem do zimowego relaksu i regeneracji sił.

Budując szklarnię przydomową istnieje możliwość łatwego podłączenia jej do centralnego ogrzewania. W innym wypadku koniecznym stanie się zakup nagrzewnicy olejowej lub gazowej na butlę. Ewentualnie w grę wchodzi też dmuchawa elektryczna. Koszt takiego ogrzewania jest wyższy i wiąże się z dodatkowymi obowiązkami, których w żaden sposób nie będzie można zaniedbywać. 


Jeśli nie możemy sobie pozwolić na budowę szklarni, pewną alternatywą okazuje się tunel foliowy. Oczywiście taka konstrukcja nie nadaje się do upraw całorocznych, jednak może w znaczący sposób odciążyć wnętrze domu. Hibiskusy mogą zostań przeniesione do tunelu znacznie wcześniej, niż byłyby przenoszone do ogrodu. To samo tyczy się jesiennego powrotu. W tunelu foliowym wiosną następuje szybsza, intensywna wegetacja, jesienią z kolei zostaje ona maksymalnie wydłużona. Dzięki takiemu rozwiązaniu samo zimowanie w domu ogranicza się do około 5 miesięcy, gdzie bez tunelu musimy się liczyć z siedmiomiesięcznym okresem uprawy domowej. Bądź co bądź, dwa miesiące wcale nie są aż tak krótkim czasem, jak mogłoby się wydawać, kiedy borykamy się z brakiem miejsca w domu.

Inwestycja w tunel ma jeszcze inne, pozytywne oblicze. Gdy hibiskusy przenosimy na dobre do uprawy na zewnątrz, konstrukcję można wykorzystać do letniej uprawy warzyw, na przykład pomidorów. Kiedy jesienią planujemy sprowadzić hibiskusy na powrót pod folię koniecznie wczesniej likwidujemy plantacje i wykonujemy opryski przeciw grzybom i insektom. Ważne jest również solidne wywietrzenie tunelu. 

Tunel foliowy może się również okazać w sytuacji, kiedy jakaś roślina zachoruje. W ciepłym wnętrzu, przy wysokiej wilgotności powietrza i dużej ilości rozproszonego światła znacznie szybciej dojdzie ona do siebie, a kiedy jej stan jest poważny, otrzyma większe szanse na przeżycie niż w domu. 

Jeżeli nie mamy przekonania do tunelu foliowego, ponieważ jest niestabilny i nietrwały, a na porządną szklarnię nie możemy sobie pozwolić, istnieje złoty środek w postaci szklarni obłożonej poliwęglanem. Poliwęglan jest materiałem praktycznie niezniszczalnym. Odpornym na promieniowanie UV, zmiany temperatury czy uszkodzenia mechaniczne. Kupując czy wykonując samemu taką szklarnię, ważne jest by konstrukcja przeznaczona pod nią była zrobiona z naprawdę solidnego materiału. Prócz rurek czy kątowników stalowych możliwe jest zastosowanie odpowiednio grubego i solidnie zaimpregnowanego drewna. Nie polecam konstrukcji aluminiowych, są lekkie. lecz wyjątkowo nietrwałe w naszych warunkach klimatycznych. 

W niektórych przypadkach, gdy poszycie poliwęglanowe jest szczelne oraz wszystkie okna wentylacyjne i drzwi również nie mają dziur, szklarnię poliwęglanową można ogrzewać i traktować jako całoroczną. Poliwęglan jest materiałem o wysokich walorach termoizolacyjnych, a dodatkowo ma tę przewagę nad szkłem (oprócz tego, że nie można go rozbić), że nie ma konieczności stosowania zacienienia w okresie letnich upałów, co w uprawach pod szkłem jest konieczne. 

Szkło bowiem, jak to szkło, skupia promieniowanie słoneczne, co powoduje poparzenia roślin i nadmierne nagrzewanie się przestrzeni pod nim. Poliwęglan nie skupia światła ale je równomiernie rozprasza, to też żadne cieniowanie przy uprawach hibiskusów nie jest wymagane. Ponad to w tradycyjnej szklarni możemy doświadczyć niewystarczającego naświetlenia w dolnych partiach konstrukcji, gdy rośliny uprawiane wewnątrz osiągną znaczne rozmiary. W przypadku poszycia poliwęglanowego taki problem raczej nie występuje, ponieważ materiał zapewnia znakomitą dystrybucję światła do najniżej położonych i najbardziej zacienionych miejsc.

Tak więc szklarnia wykonana z poliwęglanu wydaje się być najkorzystniejszym rozwiązaniem, gdy myślimy o budowie konstrukcji wolnostojącej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz